Opowieść matki: ciąża, zaostrzenia i opieka nad bliźniakami podczas radzenia sobie z RZS

Od ciąży po opiekę nad małymi dziećmi, Sandy Winters dzieli się swoją podwójną historią o tym, jak pokonała każdą przeszkodę, aby zostać matką swoich dwóch pięknych córek.  

Mama i bliźniakiMoja konsultantka zapewniała mnie, że gdy zajdę w ciążę, istnieje duża szansa, że ​​moje RZS uspokoi się i poczuję się znacznie lepiej – kiedy próbowałam zajść w ciążę, cierpiałam na rozległe i niezwykle bolesne nawroty choroby. Podczas 12-tygodniowego badania USG dowiedziałam się, że spodziewam się bliźniąt, a on powiedział, że to prawdopodobnie wyjaśnia, dlaczego moje wcześniej groźne RZS tak szybko przeszło w remisję.  

Moja ciąża przebiegła pomyślnie, poza tym, że pod koniec czułam się ogromna i niekomfortowa; Radziłem sobie całkiem nieźle jeśli chodzi o RZS. Ale posiadanie dwóch uroczych córeczek wiązało się z kilkoma dodatkowymi problemami, których tak naprawdę nie brałem pod uwagę:  

Pierwsza polegała na fizycznym podnoszeniu ich w celu karmienia. Niemowlęta są dość ciężkie, kiedy trzeba je cały czas trzymać! Na początku karmiłam piersią, moje nadgarstki i ramiona były sztywne i obolałe, a ze względu na mój rozmiar fizyczny (jestem dość drobna i mam małe dłonie) miałam problemy logistyczne z uniesieniem ich na wysokość karmienia. Wykorzystałam każdą poduszkę w domu lub poprosiłam kogoś innego, aby podniósł mi dziecko. Nigdy nie udało mi się do końca opanować techniki podwójnego karmienia: karmienia obojga dzieci jednocześnie. Jeden z drugich zawsze się zatrzymywał, a wtedy nie miałem wolnego ramienia, żeby je poruszyć. Było to również dość niegodne, jeśli ktoś wszedł do pokoju!  

Ostrzeżono mnie o „bardzo prawdopodobnym” zaostrzeniu RZS, którego doświadczy moje ciało po urodzeniu, i udało mi się wytrzymać dokładnie 8 tygodni, zanim się poddałem i wróciłem do metotreksatu. Mój lekarz rodzinny był w stanie przez dwa miesiące podawać mi zastrzyki steroidowe, aby uspokoić mnie, ponieważ naprawdę chciałam kontynuować karmienie piersią tak długo, jak to możliwe.  

Przez pierwszy rok nie mieliśmy stołu jadalnego; został ponownie wyznaczony na duży stół do przewijania dzieci. Dwoje dzieci wymagało podwójnej przestrzeni, podwójnych mat, podwójnych pieluszek… Wszystkie zmiany musiałam wykonywać na wysokości stołu, bo kolana mi się nie uginały, a zejście na podłogę było (i nadal jest) odrobiną dramatu i czymś łatwiej nie musieć tego robić trzy razy na godzinę.  

Wózki spacerowe – potrzebowałem czegoś, co a) byłoby lekkie i co mógłbym pchać oraz b) zmieściłoby się w naszych drzwiach wejściowych. To natychmiast wykluczyło wszystkie wózki side-by-side. W końcu miałem taki z dużymi, pompowanymi kołami, które były lekkie i łatwo się skręcały. Był to także najdroższy artykuł dla dziecka, jaki kupiliśmy – ale ponieważ był to jedyny taki, jaki mieliśmy, okazał się dobrą inwestycją. Prawie nigdy go nie składałem, ponieważ zaczepy były prawie niemożliwe dla obolałych palców. Miałem też duże problemy z noszeniem fotelików samochodowych, ponieważ były one zbyt ciężkie i nieporęczne, gdy łokcie i nadgarstki były słabe i bolesne. Na szczęście w tym czasie moje stopy i nogi nie były szczególnie dotknięte, więc mogłem chodzić dobrze, pchając dziewczyny w wózku –  

nowonarodzone bliźniaki

 Teraz byłoby mi to znacznie trudniejsze. 

Wyciągałem dziewczynki z wózka, zginając łokcie, aby utrzymać ciężar, gdy ręce były po prostu zbyt obolałe. Bardzo szybko nauczyły się samodzielnie pomagać przy wsiadaniu i wysiadaniu, chociaż wciąż pamiętają kłótnie o to, czyja kolej na miejsce z przodu!  

Moje córki wcześnie zrozumiały, że nie zawsze mogę je po prostu podnosić i nosić tak samo jak inni rodzice. „Mamusia jest krucha” można było usłyszeć dość często, będąc poza domem (zwłaszcza na lodzie i śniegu – zrośnięte nadgarstki nie są przeznaczone do chwytania ciężaru ciała w przypadku poślizgu, a nieugięte kolana nie są dobre na upadki) – jednak posiadanie dwójka małych dzieci ładnie się równoważyła, kiedy wychodziliśmy na spacery, bo zawsze było jedno zwisające z każdej ręki!