Dlaczego major Jake P. Baker pozostaje „wierny pomimo przeciwności losu”
Major Jake P. Baker omawia życie w wojsku, diagnozę RZS oraz to, jak zespół medyczny, rodzina i NRAS pomogły mu w walce z RZS.
Odszedłem ze służby wojskowej 30 kwietnia 2013 roku po prawie 42 latach służby – zarówno mężczyznom, jak i chłopcom. Zaciągnąłem się 6 dni po moich 15. urodzinach, zdobywając szylinga królowej 26 sierpnia 1971 r. w Biurze Informacji o Karierach Armii w Salisbury w hrabstwie Wiltshire. Wychowywałam się w rodzinie zastępczej i chociaż wtedy tego nie doceniałam, miałam ogromne szczęście, że mogłam przebywać w tej rodzinie już od kilku tygodni.
Mój ojciec pochodził z Nigerii, a moja matka jest Angielką; w tamtych czasach z pogardą postrzegano białe Angielki w związku z czarnym mężczyzną, więc moja matka była zmuszona umieścić mnie w pieczy zastępczej. Mój ojciec studiował prawo na Uniwersytecie w Exeter, został powołany do palestry (Lincoln's Inn) i objął bardzo wysokie stanowisko w Nigerii, a także był dziesiątym Ezennią Ndikelionwu – króla plemienia! Można powiedzieć, że jestem z królewskiego rodu i dlatego powinnam być doskonała pod wieloma względami! Cóż, wcale tak nie jest. Rzeczywiście, kiedy wielu z nas jest młodych, wierzymy, że jesteśmy nieomylni i możemy wszystko. Raczej niedojrzała, wierzyłam w to przez wiele lat i ostatecznie, jak większość, z tego wyrosłam.
Miałem satysfakcjonujące życie i niezwykle przyjemną karierę w armii, począwszy od kąpieli w łóżku feldmarszałka Montgomery'ego w szpitalu wojskowym Cambridge w Aldershot, aż po ćwiczenia na Falklandach 29 lat po konflikcie! Służyłem i podróżowałem po wielu częściach świata, wielokrotnie w Irlandii Północnej i dwukrotnie na Cyprze – raz w Siłach Pokojowych ONZ przez okres dwóch lat. Sportu było pod dostatkiem, gdziekolwiek się służyło, a ja osiągałem dobry poziom w biegach przełajowych, lekkoatletyce na średnim i długim dystansie, przebiegłem kilkanaście maratonów i pół tuzina ultramaratonów, zbierając pieniądze dla różnych organizacji charytatywnych, grałem w tenisa i squasha , przeszkolony na sędziego piłkarskiego klasy 3 i z trudem nauczył się jeździć na nartach wodnych! W wyniku służby wojskowej zostałem księgowym, oficerem administracyjnym pułku, władającym językiem niemieckim na poziomie średniozaawansowanym i językiem greckim na poziomie podstawowym.
Pamiętam, że jako dziecko nienawidziłem zimna i dostawałem odmrożeń. Wierzę, że służba w Niemczech i ćwiczenia w ekstremalnie niskich temperaturach w połączeniu z narażeniem na ekstremalnie gorące warunki na Cyprze doprowadziły do tego, że w późniejszych latach zachorowałem na reumatoidalne zapalenie stawów.
W maju 2010 roku, dzień wcześniej grając z synem w squasha, obudziłem się i stwierdziłem, że moje palce są spuchnięte, dość sztywne i bolały nadgarstki. Gdyby to były tylko te właściwe, nie przejmowałbym się zbytnio i po prostu zrzuciłbym to na karb zbyt dużej gry w squasha, ale było jedno i drugie i w najgorszym przypadku podejrzewałem coś na kształt nieprawidłowego działania gruczołów. Zawsze byłam osobą, która odwiedzała lekarza, gdy tylko coś było nie tak. Zgłosiłam chorobę oficerowi medycznemu pułku, który szybko podejrzewał RZS. Zrobiłam więc badania krwi, które po tygodniu potwierdziły się. Pomimo początkowego szkolenia w wojsku w charakterze asystenta medycznego, dość nieświadomie sądziłem, że na tę przypadłość cierpią tylko kobiety i że jest ona zwykle powiązana genetycznie lub ze stylem życia. Teraz rozumiem, że tak nie jest, ale osobiście nie jestem przekonany. Miałem szczęście, że szybko skierowano mnie do konsultanta reumatologicznego w Headley Court, niedaleko Epsom w Surrey, gdzie znajduje się Centrum Rehabilitacji Medycznej Obrony, odpowiedzialne głównie za opiekę nad naszym bardzo odważnym personelem, który stał się ofiarą podróży operacyjnych, zwłaszcza tymi, którzy doznali amputacji podczas służby w Afganistanie. Chociaż życie z RZS w wojsku nie jest łatwe, udało mi się sobie z nim poradzić, ponieważ mój stan był stosunkowo łagodny, pracowałem za biurkiem, a ponieważ byłem oficerem, miałem pewną swobodę w tym, co robiłem i Kiedy. Jedynym problemem było zmęczenie i początkowo przez co najmniej sześć miesięcy nocowałem w swoim biurze w wieczory szkoleniowe i w inne dni, zwłaszcza jeśli następnego dnia musiałem bardzo wcześnie wyruszyć w podróż gdzieś aż do Bristolu z Luton. Od tego czasu nauczyłem się znacznie lepiej radzić sobie ze zmęczeniem i 3 lub 4 zaostrzeniami choroby rocznie, a także zmieniłem dietę, odżywiając się obecnie znacznie zdrowiej, aby zmaksymalizować poziom energii. Uważam, że chodzenie nawet przez godzinę dziennie, co najmniej pięć dni w tygodniu, dodaje mi energii i pozwala utrzymać niską wagę, ponieważ przez około 18 miesięcy też cierpiałem na bezdech senny! Wiem, że jestem szczęściarzem, że zostałem szybko przyjęty i tak doskonale prowadzony przez cały wojskowy zespół reumatologów od pierwszego dnia aż do ostatniego dnia mojej służby w wojsku. Też uważam się za szczęściarza, że muszę przyjmować maksymalną dawkę 3000 mg sulfasalazyny, która dla mnie jest najskuteczniejszym DMARD. Moja żona, rodzina i przyjaciele okazali mi ogromne wsparcie i zrozumienie – dla większości prowadzę tak normalne życie jak wszyscy inni, więc naprawdę liczę na swoje błogosławieństwa, ponieważ odkąd dołączyłem do NRAS, nauczyłem się o wiele więcej i niestety poznałem ludzi w bardzo znacznie gorszą sytuację niż ja. Dołączyłem nawet do loterii NRAS i co miesiąc przekazuję datki na rzecz wspaniałej organizacji charytatywnej, która pomaga potrzebującym cierpiącym na RZS; to naprawdę wspaniała sprawa, w której chętnie pomogę.
Po opuszczeniu wojska zostałem przeniesiony pod opiekę mojego lokalnego reumatologa-konsultanta NHS i chociaż początkowo miałem pewne obawy, w rzeczywistości jestem pod dobrą opieką, regularnie pobieram krew i monitoruję ją, a wizytę mam tylko u lekarza konsultanta i jego pielęgniarki co roku, mam pewność, że w razie jakichkolwiek wątpliwości lub problemów będę mógł umówić się na wizytę, kiedy tylko zechcę. Myślę, że prawdę mówiąc, podczas służby w naszych wielkich siłach zbrojnych zostałem potraktowany złotą gwiazdą, więc nie mogę narzekać. Życie toczy się normalnie, pomimo kilku nawrotów, które miewam, od czasu do czasu dającego się opanować problemu bólu nadgarstków i palców, a potem tego, co czasami odczuwam, niekończącego się zmęczenia.
Jak głosi motto Korpusu Medycznego Królewskiej Armii „In Arduis Fidelis” – Wierni w przeciwnościach losu.
Wiosna 2014, Jake P. BakerJP