Ratunek

Ciąża, poród i opieka nad małym dzieckiem podczas radzenia sobie z RZS

Członkini NRAS, Helen Arnold, opisuje swoje doświadczenia z zapłodnieniem in vitro, ciążą, porodem i opieką nad dzieckiem w trakcie radzenia sobie z RZS. 

Wydrukować

Zaczerpnięto z magazynu NRAS, jesień 2006 

Sterydy dobrze pomogły w kontrolowaniu mojego zapalenia stawów i mojego partnera, więc rzuciłem środki ostrożności na wiatr i miałem nadzieję, że natura zrobi swoje! Tak się nie stało. Rok później i zaczynając się niepokoić, odwiedziłam mojego lekarza rodzinnego, który natychmiast skierował mnie do lokalnego oddziału wspomaganego poczęcia w szpitalu. Po niezliczonych stresujących i inwazyjnych badaniach nie udało się znaleźć żadnej konkretnej przyczyny mojej niepłodności, ale dość szybko rozpoczęliśmy leczenie i mieliśmy trzy próby IUI (inseminacji domacicznej), procesu mniej inwazyjnego i intensywnego niż zapłodnienie in vitro, wymagającego jedynie 10% skuteczność. To nie zadziałało i był już koniec 2003 roku. Zaczęłam się zastanawiać, czy kiedykolwiek zajdę w ciążę. Mój specjalista od RZS zapewnił mnie, że w przypadku nawrotu choroby mogę zastosować inne leki, które będą bezpieczne w czasie prób zajścia w ciążę. W ciąży brałam maksymalną dawkę sterydów uznawaną za bezpieczną.  

W lutym 2004 roku przeszłam pierwszy zabieg zapłodnienia in vitro, który zakończył się traumatyczną ciążą pozamaciczną, a w październiku 2004 roku drugie leczenie zakończyło się sukcesem. Nie mogłam uwierzyć, że po dwóch i pół latach starań w końcu zaszłam w ciążę!!! Moje następne myśli dotyczyły reakcji mojego RA na to, że jestem w ciąży. Przeglądając Internet, większość informacji zdawała się sugerować, że w ciąży zwykle występuje okres remisji, więc miałam nadzieję, że uda mi się zmniejszyć dawkę przyjmowanych sterydów. Okazało się, że tak nie było; za każdym razem, gdy próbowałem zmniejszyć dawkę, moje RA uparcie protestowało, a moje nadgarstki, dłonie, stopy i szyja stawały się bolesne. Mój położnik poradził mi, że mogę kontynuować przyjmowanie dawki sterydów, którą brałam, i poczułam się zrelaksowana.  

Moja ciąża trwała donoszona, nieskomplikowana i prawidłowa. Zaczęłam więcej myśleć o tym, jak sobie poradzę z dzieckiem, jeśli moje RZS zaostrzy się po urodzeniu dziecka. Martwiłam się, jak będę trzymać dziecko podczas karmienia w nocy, jeśli pogorszą mi się ręce (noc i poranek są zawsze najgorsze). Przystawiłam fotel blisko łóżeczka, kupiłam poduszkę do karmienia i chustę do kąpieli. Martwiłam się, jak będę mogła karmić piersią przy lekach, które brałam, ale powiedziano mi, że wszystko będzie dobrze. Z mojej dokumentacji szpitalnej wynikało, że biorę sterydy i w związku z tym podczas porodu powinnam podawać adrenalinę. Uważam, że przyjmowanie sterydów hamuje zdolność organizmu do wytwarzania adrenaliny, która jest niezbędna podczas porodu.  

Mały Spike urodził się bardzo szybko, 14 lipca 2005 r., po nieskomplikowanym, sześciogodzinnym porodzie z użyciem dwóch koproksamoli w celu złagodzenia bólu! Urodzony o 9:40 i ważył 7 funtów i 9 uncji, był doskonały. Ostrzegano mnie, że RZS często powraca z nawrotami wkrótce po urodzeniu, ale byłem tak wyczerpany emocjonalnie i fizycznie, że nie myślałem o tym. Jednak trzymanie Spike'a za głowę i szyję podczas długiego karmienia piersią było bardzo bolesne i bardzo bolały mnie nadgarstki. Karmiąc go, byłam jak Księżniczka na ziarnku grochu, otoczona poduszkami i poduszkami! Patrzyłam z zazdrością na inne kobiety na oddziale, trzymające jedną ręką główki swoich maleńkich dzieci podczas karmienia, podczas gdy ja siedziałam napięta i niewygodna z bolącymi nadgarstkami i szyją, podczas gdy położne mnie strofowały: „Jeśli nie będziesz zrelaksowana, Twoje dziecko nie będzie nie odżywiaj się prawidłowo!”  

Bolały mnie nadgarstki z powodu szkód już wyrządzonych przez RA. Nie miałam żadnego zauważalnego zaostrzenia po urodzeniu Spike'a, dopóki nie przestałam karmić piersią po około czterech miesiącach, kiedy nagle poczułam się bardzo obolała. Muszę przyznać, że karmienie Spike'a butelką na tym etapie było o wiele łatwiejsze, chociaż nie żałuję wysiłku, jaki włożyłam, aby zapewnić mu dobry start w karmieniu piersią. Spanie ze Spike'iem w łóżku w pierwszych miesiącach wydawało się naturalne i pozwalało uniknąć konieczności schylania się, aby podnieść go z łóżeczka, gdy odczuwałem ból. Czasami go też karmiłam, gdy oboje leżeliśmy na boku, bez bólu nadgarstków. Wiem, że wspólne spanie jest sprzeczne z aktualnymi zaleceniami medycznymi, ale u nas z pewnością zadziałało.  

Spike ma teraz dziesięć miesięcy, a ja znowu biorę metotreksat i nadal zmniejszam dawkę sterydów, zanim wkrótce całkowicie je przestanę. Decyzja, która początkowo była decyzją „tylko na kilka tygodni, zanim zajdę w ciążę”, zakończyła się tym, że brałam je przez prawie cztery lata! Chociaż mój artretyzm jest dobrze kontrolowany, noszenie Spike'a na biodrze jest dla mnie trudne – mam specjalny nosidło, które mi pomaga. Czasem nie jestem w stanie go wykąpać i pomaga mi w tym mój partner. Kiedy podnoszę Spike’a, czuję, jak kości w nadgarstkach boleśnie zgrzytają. Kiedy jednak jesteś mamą małego dziecka, uczysz się znajdować szybkie rozwiązania (chusty, poduszki, techniki podnoszenia itp.), radzisz sobie z tym, zapominasz o bólu i cieszysz się czasem spędzonym z dzieckiem. Mój artretyzm ma się obecnie bardzo dobrze i w każdy weekend chodzę na basen ze Spike'iem! Zdarzały mi się nawet biegać z wózkiem, żeby podrzucić go do przedszkola, kiedy rano spóźniłam się do pracy!  

Każdego dnia liczę na swoje błogosławieństwa, że ​​mam chorobę, którą można wyleczyć i że mam piękne dziecko, o którym nigdy nie myślałam, że będę mogła mieć.