Ratunek

Fuzja kostki – perspektywa pacjenta

Doświadczenia pacjenta z operacją zespolenia stawu skokowego.

Wydrukować

08/05/09: Clive Montague

Trochę o mnie: Cierpię na chorobę Stilla dorosłych, postać przewlekłego reumatoidalnego zapalenia stawów, która w ciągu ostatnich lat spowodowała niewydolność wielu moich stawów. Chociaż w tym czasie kolana, ramiona i biodra były systematycznie wymieniane, zawsze starałam się odkładać operację wymiany kostki na później. Naprawdę nie wiem dlaczego, ale myślę, że głównie ze względu na strach przed niemożnością chodzenia.

Jednak w miarę jak kostka stawała się coraz bardziej bolesna, stało się dla mnie oczywiste, że trzeba coś zrobić i nie mogłem już dłużej tego odkładać. Od pewnego czasu moja kostka jest mocno spuchnięta, chodzenie jest trudne, bóle promieniują do goleni i znacznie ograniczają ruch. Przy każdym kroku słychać było skrzypienie lub jęczenie złącza, do tego stopnia, że ​​moja żona, która w pierwszej chwili pomyślała, że ​​to deski podłogowe, uświadomiła sobie, że to nie prawda, gdy usłyszała to, gdy szedłem po podłodze wyłożonej kafelkami. Wystąpił pewien obrzęk (zatrzymanie płynów), który nie pomógł, chociaż obrzęk zwykle nieco zmniejszał się w nocy.

Podczas jednej z rutynowych wizyt u reumatologa zasugerował mi wizytę u konkretnego chirurga specjalizującego się w leczeniu kostek i stóp. Wydawało się, że wszystko idzie dobrze. Otrzymałem skierowanie od mojego lekarza rodzinnego i skontaktowałem się z konkretnym poleconym szpitalem. Wtedy pojawił się pierwszy problem; chirurg przeszedł na emeryturę. Z tego powodu zdecydowałam się umówić na wizytę do chirurga, który przeprowadzał wszystkie moje poprzednie operacje stawów, po jego poradę. Po prześwietleniu i badaniu stawu zalecił konkretnego chirurga-specjalistę i skierował na dalsze leczenie.

Problem został opisany przez chirurga po dalszych badaniach. Powiedział mi, że najlepszą rzeczą będzie zespolenie kostki, a nie wymiana kostki, ze względu na zły stan stawu. Jak stwierdził, jest to stosunkowo prosta operacja, choć ostrzegał, że czas rekonwalescencji będzie znacznie dłuższy niż w przypadku poprzednich operacji.

Staw skokowy składa się z trzech części [1]:

1. Dolny koniec kości piszczelowej (kość piszczelowa)

2. Strzałka (mała kość podudzia) i

3. Kość skokowa (kość pasująca do panewki utworzonej przez kość piszczelową i strzałkową).

Kość skokowa znajduje się na kości piętowej (kości piętowej). Tam, gdzie kości łączą się wewnątrz stawu, są pokryte gładkim materiałem zwanym chrząstką stawową. Chrząstka stawowa to materiał, który umożliwia kościom płynne poruszanie się względem siebie w stawach ciała. Wyściółka chrząstki ma grubość około jednej czwartej cala w większości głównych stawów i może przenosić ciężar ciała, na przykład w stawach skokowych, biodrowych lub kolanowych. Jest wystarczająco miękki, aby zapewnić amortyzację, ale jednocześnie wystarczająco wytrzymały, aby wystarczyć na całe życie, o ile nie zostanie uszkodzony. W moim przypadku badanie RTG wykazało, że chrząstka zniknęła, wyżarta przez chorobę. Nie było już miejsca, a kości praktycznie poruszały się kość po kości.

Przed operacją fizjoterapeuta doradził mi, co będzie potrzebne po powrocie do domu. Mieszkając w domu ze schodami, kazałem już przenieść łóżko na dół. Jednym z pierwszych problemów było to, że miałem dwie protezy bioder, ostatnią wstawiono dwa lata wcześniej. Fizjoterapeuta stwierdził, że istniała obawa, że ​​coś się stanie, ponieważ jedna z osób sprawiała wówczas kłopoty. Pożyczyłem ramkę z Czerwonego Krzyża, aby dopasować ją do toalety i miałem już podnośnik do toalety z poprzednich operacji. Pożyczyłem także wózek inwalidzki z własnym napędem i kawałek rusztowania (powszechnie zwanego „ramą Zimmera”), aby ułatwić chodzenie.

Przez dwa tygodnie nie można obciążać operowanej stopy, a ze względu na inne problemy zasugerowano mi pozostawienie mnie w szpitalu na pięć dni w celu nauczenia się chodzenia na tej ramie. Ostatecznie nie mogłem sobie poradzić z normalną balkoniką i szpital znalazł dla mnie tak zwaną „rynnę” lub „korytko” z wyściełanymi konstrukcjami, dzięki którym mogę opierać się na łokciach, a nie na przedramionach.

Następną wizytę miałam u anestezjologa, który był jednocześnie specjalistą od kontroli bólu. Po ogólnym badaniu stanu zdrowia wyjaśnił, co zamierza zrobić inaczej niż poprzednie operacje, które przeszedłem. Powiedział mi, że zastosuje znieczulenie ogólne w połączeniu ze znieczuleniem miejscowym na nerwy wokół kostki. To pozwoliło mu zastosować lżejsze znieczulenie ogólne podczas kładzenia mnie. Metoda ta okazała się znacznie lepsza niż podczas poprzednich operacji, podczas których przez wiele godzin byłam śpiąca i często lekko chora. Tym razem udało mi się porozmawiać przez telefon z żoną zaraz po powrocie na oddział, a następnie wypić herbatę i wznieść tost bez żadnych negatywnych skutków.

Operację przeprowadzono i według mojej wiedzy nie było żadnych powikłań. Po usunięciu wszelkich śladów chrząstki na powierzchni stawu poprzez odcięcie niewielkiej części kości, wkręcono dwie śruby, aby mocno spiąć staw. Zdjęcie (po lewej) ma na celu zilustrowanie sposobu (nie mam kopii zdjęcia rentgenowskiego wykonanego wówczas). Następnie kostkę owinięto lekkim, nienośnym opatrunkiem gipsowym i kolejne dni spędziłem leżąc w łóżku, coraz bardziej się nudziłem. Zauważyłem, że ból był niewielki i przez kilka pierwszych dni był łatwo kontrolowany przez paracetamol. Poruszanie się bez obciążania stawu było trudniejsze. Moim największym problemem była niemożność skakania na jednej nodze. Moją odpowiedzią było dosłownie powieszenie się nad wyściełaną ramą, ślizgając się na zdrowej stopie. Ponieważ moje przedramiona i łokcie nie są w najlepszej kondycji, przyzwyczajenie się do tego wymagało trochę czasu, ale jeśli jest chęć, jest sposób.

Po pięciu dniach wróciłem do domu, pod opiekę żony, bez której pomocy nie wiem, co bym zrobił. Myślę, że myślała, że ​​ma nowe dziecko, choć raczej ciężkie. W domu przez większość czasu leżałem na łóżku, ponieważ potrzebowałem pomocy przy poruszaniu się, a poruszanie się na wózku inwalidzkim było dla mnie trudne, ponieważ nie miałem siły w ramionach. Jeśli siedziałem na wózku inwalidzkim, naprawdę potrzebowałem podparcia nogi podczas odpoczynku. Czerwony Krzyż nie pozwoliłby mi na przedłużenie nóg do krzesła z napędem własnym, co teraz rozumiem, podobnie jak w nowoczesnym domu, w którym pokoje są małe, a drzwi tylko na tyle szerokie, aby można było przez nie ostrożnie przejść, byłoby to niemożliwe. Poruszanie się na zwykłym krześle jest nadal trudne, ale nie niemożliwe. Było to jednak konieczne do momentu usunięcia pierwotnego gipsu po 18 dniach.

Wreszcie nadszedł dzień zdjęcia pierwszego miękkiego gipsu. Chirurg odciął ją i zbadał ranę, która goiła się dobrze. Następnie powiedział, że rozważał możliwość założenia mi buta powietrznego, ale zrezygnował z tego ze względu na moje inne trudności i zamierza założyć lekki opatrunek gipsowy, odpowiedni do stania, który zostanie usunięty po czterech lub pięciu tygodnie. Wydaje się, że but powietrzny należy zdejmować przynajmniej raz na dwadzieścia cztery godziny, a następnie ponownie napompowywać. Chociaż nadal trudno mi było chodzić, bo gips uciskał kość piszczelową, co było dość bolesne, to przynajmniej udało mi się samodzielnie poruszać z ramą. Do tej pory ból stawu skokowego był niewielki lub żaden.

W ciągu dwunastu dni otarcia goleni nasiliły się, aż w końcu doszło do pęknięcia skóry. Nie chcąc ryzykować infekcji, wróciłem do szpitala, gdzie chirurg po badaniu zdecydował o odcięciu gipsu z przodu goleni. Zostało to przeprowadzone i wydaje się, że tarcie zmniejszyło się, chociaż ciśnienie nadal występuje, tylko w dolnej części nogi. Powiedziano mi, że nie powinnam chodzić więcej, niż jest to absolutnie konieczne, i trzymać kostkę wyżej niż serce. Jeśli kiedykolwiek tego próbowałeś, wiesz, jakie to niewygodne i że prawie niemożliwe jest robienie tego przez cały czas. Co gorsza, musi to potrwać jeszcze trzy tygodnie. Główną cechą odkupienia jest to, że ciągły ból zniknął.

Wreszcie nadszedł dzień rozliczenia i usunięto tynk. Po wstępnym kroku lub dwóch, teraz na nowo uczę się chodzić. Dodatkową, główną zaletą poddania się tej operacji było zmniejszenie obrzęku w mojej zdrowej stopie, chociaż operowana stale puchnie i puchnie. Z czasem powinno być lepiej. Chirurg powiedział mi, że fizjoterapeuta niewiele może zrobić z kostką, ale zalecił wizytę u jednego, aby spróbował odbudować pozostałe stawy, które stały się leniwe. To pomogło, ale kto wie, czy ta poprawa będzie się utrzymywać, gdy zacznę żyć normalnie? Dlaczego kiedykolwiek się martwiłem?

[1] Duża część opisu stawu i zdjęć pochodzi z witryny internetowej www.orthogate.org należącej do Internetowego Towarzystwa Chirurgii Ortopedycznej i Urazów.

Jeśli te informacje Ci pomogły, pomóż nam, przekazując darowiznę . Dziękuję.

Czytaj więcej